Wyroki sądów apelacyjnych w sprawie nieuczciwego pozycjonowania

Godło Rzeczypospolitej Polskiej

Wygląda na to, że pozycjonowanie stron weszło na kolejny etap swojego rozwoju i zawitało na wokandę do polskich sądów.

Pierwsza sprawa, której się przyjrzymy zakończyła się w tym roku w Sądzie Apelacyjnym w Katowicach z sygn. V ACa 652/12, w której powód zarzucił pozwanemu wykorzystanie przez niego znaku słownego, zarejestrowanego jako znak towarowy powoda do oznaczenia własnej firmy, uruchomienia witryny internetowej przedsiębiorstwa pozwanego po wpisaniu w wyszukiwarkę internetową wskazanego hasła. Działanie pozwanego naruszyło przepisy art. 153 i 154 prawa własności przemysłowej oraz art. 3 ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji.

Z orzeczenia sądu wynika, że pozwany posiada własną domenę, którą wypozycjonował na słowo kluczowe, które jednocześnie było cudzym zarejestrowanym znakiem towarowym. W jego ocenie to zachowanie nie naruszało wskazanych wyżej przepisów. Zwrócił także uwagę, że powód nie wykazał szkody, jej wysokości, jak i związku przyczynowego pomiędzy takim wypozycjonowaniem strony internetowej, a konstruowaną przez powoda postacią szkody.

Z ciekawszych zagadnień technicznych, Sąd przywołał sposób używania zarejestrowanych znaków towarowych w linkach i metaznacznikach, którego dokładne brzmienie znajduje się poniżej:

Linki są odesłaniami umieszczonymi na stronach internetowych, które przenoszą korzystające nich osoby na inne strony lub w inne miejsca tej samej strony internetowej. Mogą to być strony tego samego podmiotu, jak też możemy za pomocą linku znaleźć się na stronie należącej do kogoś innego. Metatagi są zaś komponentami języka HTML, w którym zazwyczaj pisane są strony internetowe, służącymi do dostarczenia informacji dla wyszukiwarek internetowych na temat zawartości strony.

Posługując się cudzymi znakami towarowymi można spowodować, że strona wpisująca daną nazwę w wyszukiwarce internetowej zostaje skierowana na stronę innego podmiotu, niż ten którego faktycznie poszukuje. W ten sposób może dojść do naruszenia cudzego prawa ochronnego na dany znak towarowy, gdy dochodzi wtedy do bezprawnego posłużenia się cudzym znakiem towarowym.

Powyższe, według orzeczenia, Sąd I instancji zaczerpnął z orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości z dnia 23 marca 2010 r. C– 236/08 które dotyczyło Google przeciwko Luis Vuitton. Sprawdziłem, dotyczy ono linków sponsorowanych, i nie ma tam słowa o metaznacznikach czy linkach tradycyjnych.

W dalszej części orzeczenia czytamy, iż Sąd przyznał, że doszło do naruszenia cudzego prawa ochronnego przez pozwanego ale powód nie potrafi wskazać winy pozwanego. Pozycjonowanie świadczyła profesjonalna firma, która wystawiła na tę usługę fakturę w dniu 3 grudnia 2010 roku. 5 dni później zastrzeżony znak towarowy został usunięty i wysłano przeprosiny do powoda. Zdaniem sądu jest to wystarczające działanie aby pokazać brak winy.

Sąd także przyznał, że powód nie potrafi wykazać szkody. Nie dostarczył materiału dowodowego pozwalającego uznać, że szkoda w postaci przez niego kreowanej wystąpiła, a nadto, że pozostawała ona w związku przyczynowym z zachowaniem pozwanego. Co ciekawe, powód korzystał z profesjonalnego zastępstwa procesowego.

Sąd także zinterpretował pojawienie się zarówno wyników pozwanego (2 rezultaty wyżej) i powoda (niżej) w SERPach jako sytuację, która nie narusza prawa do korzystania ze znaku towarowego.

Wynik sprawy

  1. W II Instancji powództwo zostało oddalone i zasądzono od powoda na rzecz pozwanego koszty procesu w kwocie 2 417 zł.
  2. Sąd Apelacyjny zasądza od powoda na rzecz pozwanego kwotę 1 800 zł złotych tytułem kosztów postępowania apelacyjnego.

Druga sprawa, która wydaję się być jeszcze ciekawsza była prowadzona przed Sądem Apelacyjnym we Wrocławiu z sygn. I A Ca 486/12. Sprawa ma podobny charakter, gdzie 4 spółki zarzuciły innej spółce, iż pojawia się w wynikach wyszukiwania na słowa kluczowe będące nazwami tych spółek.

Dla mnie najistotniejsze w orzeczeniu Sądu jest pierwsza część tezy Sądu, która brzmi:

Skoro nie jest znany mechanizm działania w efekcie którego pojawiają się w wynikach wyszukiwania wyszukiwarki internetowej po wpisaniu słowa kluczowego linki […] nie można przyjąć, że mamy do czynienia z czynem nieuczciwej konkurencji.

Właściwie pod tym sformułowaniem przebiega całe uzasadnienie orzeczenia. Z ciekawszych stwierdzeń możemy wyczytać, że Sąd przyjął, iż nie można wykluczyć, że pojawienie się w wynikach wyszukiwania linku do strony internetowej pozwanego miało charakter przypadkowy. Co więcej, zdaniem Sądu nie można wyeliminować wersji, że było to działanie podmiotów trzecich dokonane bez wiedzy strony pozwanej.

Sąd zauważył, że sprawdzenie, czy pozwany rzeczywiście sam doprowadził do takich wyników wyszukiwania, wymaga udziału biegłego sądowego z zakresu informatyki, specjalizującego się w dziedzinie pozycjonowania stron internetowych, a takiego w tej sprawie nie było.

Inne ciekawe ustalenia Sądu:

  • Sąd może przyjąć jako dowód wydruki z wyników wyszukiwania. W tym przypadku nie przyjął, bo wydruki zostały za późno złożone.
  • Sąd może przyjąć jako dowód wydruk z oficjalnego wsparcia technicznego wyszukiwarki, ale tego nie zrobił, bo tutaj powód też to zaniedbał.
  • E-mail podmiotu trzeciego nie jest wystarczający do ustalenia, czy biegły sądowy może dokonać ustaleń co do mechanizmu pozycjonowania stron internetowych.
  • Powód musi wykazać mechanizm działania, zgodnie z którym w wynikach wyszukiwania w wyszukiwarce po wpisaniu słów kluczowych pojawiał się link do strony internetowej pozwanego.
  • Nie wiadomo w jaki sposób doszło do takiej sytuacji, że w wynikach wywołanych na hasło kluczowe znajdował się link do strony internetowej pozwanego!
  • Wydruki strony internetowej pozwanego nie zostały ocenione negatywnie, jako podszywające się pod strony powodów.

W ocenie Sądu Apelacyjnego powodowie dokonują nadinterpretacji, że skoro w wynikach tych pojawia się link do strony internetowej pozwanego, to odpowiedzialność za to ponosi pozwany i, że sytuacja ta jest konsekwencją działań pozwanego przy zastosowaniu przez pozwanego metod nielegalnych lub bliżej nieokreślonych. Jednak zgromadzony materiał dowodowy nie pozwala nie tylko przypisać stronie pozwanej niedozwolonych działań, ale też nie pozwala wykluczyć działania osób trzecich, za które strona pozwana nie ponosi odpowiedzialności.

Zauważmy jeszcze raz, co Sąd podkreślał kilkukrotnie, a z punktu widzenia pozycjonowania jest najistotniejsze:

Skoro nie jest znany mechanizm działania, w efekcie którego pojawiają się w wynikach wyszukiwania linki do strony internetowej pozwanego, to nie można przyjąć, że mamy do czynienia z czynem nieuczciwej konkurencji.

Wynik sprawy:

  1. Na rzecz pozwanego od każdego z powodów zasądzona została kwota po 293 zł, stanowiąca 1⁄4 wynagrodzenia należnego pełnomocnikowi strony pozwanej.

Podsumowanie

Z dwóch przytoczonych orzeczeń wynika, że nie jest możliwe udowodnienie przed sądem, że pozycjonowanie się pod cudzym znakiem towarowym było celowe. W obu przypadkach, pozwani przeprosili za powstałą sytuacją i uczynili wszystko aby ją naprawić. Natomiast dalsze działania powodów naraziły ich na koszty zastępstwa procesowego i koszty sądowe.

Niedawno pojawiło się kilka opinii adwokatów nt. nieuczciwego pozycjonowania m.in. osadzonych w realiach ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Jak każda opinia, ta i inne mają tę wadę, że nie mają wpływu na orzecznictwo sądowe. Każdy ma prawo do swojej opinii, natomiast Sąd pod uwagę bierze dowody a nie opinie adwokatów.

Natomiast opinia biegłego zakresu informatyki, znającego się na pozycjonowaniu stron i nieuczciwym podejściu może już być uznana przez sąd jako właściwa ocena mechanizmu działania wyszukiwarki. Zwróćcie uwagę na taki przykład, czy gdyby autor artykułu o nieuczciwym pozycjonowaniu, wystąpił jako biegły sądowy, byłby w stanie wskazać że pozycjonowanie było celowe i zaplanowane? Ja myślę, że tak. Oczywiście to moja opinia i sąd nie musi jej brać pod uwagę. Na koniec wspomnę, że w drugim z orzeczeń jest wzmianka o tzw. systemie linków.


Zapisz się do newslettera wypełniając pola poniżej. Będziesz na bieżąco ze wszystkimi wydarzeniami związanymi z Silesia SEM i informacjami o marketingu internetowym w sieci. Nie spamujemy.

Zostanie wysłany do Ciebie e-mail potwierdzający: przeczytaj zawarte w nim instrukcje, aby potwierdzić subskrypcję.

Twój email:

 Zapoznałem się z polityką prywatności.
The following two tabs change content below.

Artur Strzelecki

Niezależny specjalista SEM, który upowszechnia wiedzę o marketingu w wyszukiwarkach internetowych. W wolnych chwilach doradza jak odnaleźć własną ścieżkę w Google.

20 komentarzy do “Wyroki sądów apelacyjnych w sprawie nieuczciwego pozycjonowania

  1. Widzę, że tematy prawne znajdują coraz większe zainteresowanie. Tak trzymać 🙂
    Z jednym się nie zgodzę: „Każdy ma prawo do swojej opinii, natomiast Sąd pod uwagę bierze dowody a nie opinie adwokatów.”
    Opinia pokazuje, że coś jest możliwe. teraz tylko wystarczy powołać kogoś na biegłego i „się zacznie”. Prędzej czy póxniej do tego dojdzie. Na profilu moim na FB pojawił się komentarz, że jedna sprawa będzie na pewno wdrożona – jak poznam (jak się uda) szczegóły, na pewno o tym napiszę 🙂

  2. Pytanie do biegłego od Adwokata:

    Adwokat: Czy pozycjonuje pan strony
    Biegły: Tak
    Adwokat: Czy pana klienci, pozycjonowane prez pana strony otrzymały kiedykolwiek filtr, kare od Google
    Biegły: Tak (nie ma opcji, żeby pozycjonować i nie dostać:P)
    Adwokat: To na jakiej podstawie można stwierdzić, że jest pan biegłym w znajomości mechanizmu działania wyszukiwarki w efekcie którego pojawiają się w wynikach wyszukiwania wyszukiwarki internetowej słowo kluczowe po jego wpisaniu, skoro nie jest pan wstanie uniknąć kar, nakładanych przez ten mechanizm?

    I tutaj chyba się kończy bycie biegłym w opnii sądu.

    Jeżeli ktoś pozycjonuje, nie znaczy, że wie (hipotetycznie), można zakładać itd., ale jedynym biegłym w takiej sprawie może byc pracownik google, znający od A-Z mechanizm.

  3. W obydwu przypadkach wychodzi jedna ważna kwestia, brak fachowej oceny sytuacji przez specjalistę i zebrania konkretnych dowodów w sprawie. Udowodnić szkodę można, tak samo jak udowodnić działanie podmiotów trzecich. Jest to trudne ale możliwe. Oprócz kwestii prawnych leżących po stronie prawnika, trzeba było zatrudnić eksperta, wtedy byłyby większe szanse na wygraną ale cóż, każdy chce oszczędzić, niestety w tym wypadku oszczędzano na najważniejszym elemencie – kompetentnych ludziach działających w branży SEO, które mogłyby istotnie wesprzeć stronę.

  4. Bardzo ciekawy artykuły. Myślę, że możemy spodziewać się nakręcenia spirali depozycjonowania i pozycjonowania na brandowe frazy konkurentów. Jakby nam było mało zamieszania w branży 🙂

  5. Wreszcie mamy rzetelny artykuł a nie pojawiające się na blogusiach wróżenia z fusów na tema coby było gdyby

  6. Tak, Przemek – trzeba tylko jasno podkreślic, że depozycjonowanie a korzystanie z cudzego znaku towarowego w tagach, adwordsach itp. to dwie całkowicie różne sprawy :). Powoływanie się sędziego na Adwords świadczy o tym, że sąd nie miał pojęcia o czym pisze o pełnomocnicy powoda nie potrafili sądowi tego wytłumaczyć.
    Uwaga Xanna jest nie na miejscu i świadczy tylko o tym, że nie przeczytał dokładnie artykułu…

  7. „I tutaj chyba się kończy bycie biegłym w opnii sądu.”

    …a ja jednak był kontynuował na miejscu biegłego:

    Biegły: Na tej samej podstawie, jak papież nie widział się z Bogiem … 😉

  8. Panowie, to tylko kwestia dobrych prawników, rozumiejących się z pozycjonerem… zasada jest prosta, sąd trzeba nauczyć, aby zadecydował, tak jest zawsze.

    Moim zdaniem w większości przypadków gdy po dwóch stronach są dobre teamy (prawnik+pozycjoner) to powództwo będzie oddalane..

    Czy papież nie może być biegłym skoro nie widział Boga?
    ALE też w drugą stronę…

    ..i tu wszystko wraca do dobrych prawników rozumiejących temat, a takich nie ma obecnie, ponieważ oręż może mu wybić z ręki każdy z nas… wybijanie teorii to jedyne skuteczne działanie, niż udowadnianie czegoś w google 🙂 ..i taki też był wynik sprawy !

  9. Widzę Sebastian Miśniakiewicz już przeczytał – byłem ciekaw co też mądrego powie, ale widzę przyjął strategię robienia dobrej miny do złej gry i udawania, że na jego blogu nie pojawiały się już dawno artykuły na temat tego jakie to wyroki wielkie będę za pozycjonowanie, a sprawy już są w toku. Teraz nowa/stara śpiewka, że gdzieś coś słyszał o jakiejś sprawie – Sebastianie – spoważniej, wiek wymaga 😉

  10. Z tego wpisu przecież nie wynika, że depozycjonowanie nie jest niemożłiwe…. No chyba, że ja nie znam polskiego….
    Tu masz coś lepszego – wywiad z Kasparem, wtedy jeszcze pracownikiem Google, więc wywiad jest autoryzowany – http://blog.seo-profi.pl/wywiad-z-kasparem-szymanskim-guglarzem-luty-2012/ – luty 2012.
    Jak widać, nie jesteś na bieżąco – a jednocześnie głośno się wypowiadasz na tematy…..
    Pogugluj też w necie – Matt też się wypowiadał na temat depozycjonowania.
    Sorry – ale na własną prośbe jesteś niewiarygodny …

  11. Kuba,
    możesz konkretniej napisać? Sorry, ale dla mnie to bardzo rozmytu – konkrety poproszę – nie dyskutuj na poziomie Xanna

  12. Znam to od drugiej strony – dostawaliśmy maile z prośbą o usuwanie linków z odpowiednimi anchorami ze stron, którymi zarządzaliśmy. Robiło się to dla świętego spokoju, ciekawe czy ta metoda dalej będzie skuteczna.

  13. Jak rozumiem, sprawy tyczyły się głównie wykorzystywania znaku towarowego, a nie negatywnego SEO jako tako. Wnioski są jednak oczywiste – nieznany mechanizm wyszukiwania, a więc „hulaj dusza piekła nie ma”. W zasadzie to powód powinien zwrócić się najpierw do firmy Google, bo to ich strona (wyszukiwarka) pokazuje wyniki i ustala ich kolejność, a dopiero potem pozywać do sądu albo Google albo konkurenta.

    W mojej opinii powód nie wykorzystał wszystkich możliwości polubownego rozwiązania sprawy, albo poprzez wyszukiwarkę Google, albo bezpośrednio z pozwanym.

    PS: Dzięki za podlinkowanie do mnie.

  14. Stara Rzymska zasada mówi: jesteś niewinny dopóki dopóty nie udowodnisz czyjejś winy. Aby to zrobić, trzeba poznać zasadę działania algorytmu. Jest to niemożliwe 🙂

  15. Nie wczytałem się w całą sprawę, ale trochę mnie to dziwi. Gdyby ktoś zarejestrował znak towarowy i ludzie zaczęliby pozycjonować swoje strony z użyciem danych słów, to by wzmacniało tylko tą markę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *