Praktyczną prezentacją podczas SEO Poland Conference dotyczącą obecności w indeksie Google treści zawierających linki do expirek przedstawił Szymon Słowik, reprezentujący Tarantula SEO i takaoto.pro. Całość ujął w temacie: Google, zindeksuj mnie proszę (na zawsze)
Jak działa Googlebot? Czy zmiany w jego działaniu, mogą zagrozić? W 2018 wykreślono z korporacyjnego zestawu dobrych praktyk motto: Don’t be evil. Zdaniem Szymona w ostatnich latach Google jest co raz bardziej podstępne. W ostatnim czasie przeanalizował 500 domen (expirek) oraz ponad 17 tysięcy linków, które do nich prowadzą. Okazało się, że ponad 11 tyś adresów URL, z których te linki pochodziły, jest poza indeksem. Daje wynik taki, że 2/3 linków nie jest zaindeksowane.
Porównał to do wyścigów rydwanów. Do każdego rydwanu są 3 konie, ale dwa z nich zostały ukradzione. Wszyscy konkurenci startują na pełnej mocy, a tu brakuje 2/3 mocy. Tak samo jest w Google, zabiera 2/3 linków.
Dlaczego znikają treści z indeksu?
Na codzień pojawiają się normalne sytuacje, kiedy coś nie pojawia się w indeksie, wypadanie stron przy migracji, jakieś błędy lub zbyt wolne indeksowanie nowych treści. Google czasem się przyznaje do tego, że czasem działa wolniej. Jednak sytuacja z wolnym indeksowaniem, nie wynika tylko z błędów. Crawlowanie sieci przez Google jest kosztowne. Wyszukiwarka przygląda się swoim zasobom i szuka oszczędności.
Czy występują problemy z indeksowaniem strony, można sprawdzić w usłudze Google Search Console w raporcie Indeks -> Strony. To jest normalne zjawisko w Google, że nie wszystko indeksuje. Natomiast zdaniem prezentującego, nowym problemem jest to, że treści, które były już w indeksie, są z niego usuwane. Gdy usuwane są strony z witryny, może to pogarszać ocenę całej domeny. Gdy treść przestaje być w indeksie, to przestają się też liczyć linki. Dlatego trzeba też pilnować treści, które mają linki prowadzące do naszej domeny.
Szymon do tej pory interesował się linkami przez pryzmat narzędzi do sprawdzania linków. Natomiast trzeba też przyjrzeć się indeksacji stronom, z których te linki prowadzą. John Muller wypowiedział się, że jeśli coś jest poza indeksem to nie ma to wpływu na inne treści. Do podobnych wniosków doszedł Szymon prowadząc własne wewnętrzne testy.
https://twitter.com/JohnMu/status/1480486596336050183
Wobec pogarszającej się sytuacji z indeksowaniem, zdecydował się uruchomić automatyczny proces indeksacji, który ponownie zgłasza adresy URL do indeksu. Ten mechanizm potwierdził, że obecność w indeksie działa.
Następnie zaprezentował grupy treści, które nie są lubiane przez Google i usuwane z indeksu. Najłatwiej wyłapać schematy linków i stron lub linki z for internetowych, gdzie zdarza się marketing szeptany. Do tego zaliczają się też katalogi oraz blogi (głownie niszowe blogspoty, lub opuszczony blog, nieaktualizowany). Strony ogłoszeniowe, czasem nawet wartościowe serwisy, które są specjalizowane i tematyczne. Mogą zniknąć też treści, które powstały w całkiem naturalny sposób w internecie.
Jak sprawdzić czy treści są w indeksie?
Wykorzystać operator site i inurl lub za pomocą sprawdzenia cytatów.
O czym pamiętać?
- Nie patrzeć bezkrytycznie na liczbę prowadzących linków do domeny (3/4 mogą być słabej jakości).
- Nie patrzeć bezkrytycznie na wskaźniki jak domain rating.
- Korzystać z narzędzi do indeksowania stron.
- Taktyki link buildingu nigdy nie są w 100% bezpieczne.
- Analizować linki i weryfikować indeksację.
- Budować linki do linków(druga warstwa).
- Nie dawać do myślenia Google, że treść jest przeterminowana.
- Rozmawiać z dostawcami linków, aby oni dbali o swoje treści.
- Publikować w dobrych miejscach i utrzymywać je w indeksie.
Zapisz się do newslettera wypełniając pola poniżej. Będziesz na bieżąco ze wszystkimi wydarzeniami związanymi z Silesia SEM i informacjami o marketingu internetowym w sieci. Nie spamujemy.
Zostanie wysłany do Ciebie e-mail potwierdzający: przeczytaj zawarte w nim instrukcje, aby potwierdzić subskrypcję.