Dwoje warszawskich przedsiębiorców prowadzących gabinety medyczne walczyło ze sobą przez kilka lat w sądzie o słowa kluczowe używane do wyświetlania reklam w wyszukiwarce Google. Sprawa zamknęła się już ale wnioski są interesujące, bowiem różnie to ze słowami kluczowymi bywa. Problem wydawał się być błahy. Powódki prowadzące poradnię psychologiczną na warszawskim Ursynowie zarzuciły konkurentowi, że konstruuje swoje reklamy w wyszukiwarce Google w taki sposób, że po wpisaniu dwóch słów centrum i ja, które łącznie stanowią firmę powódek pojawia się odnośnik reklamowy do strony internetowej pozwanego, przy czym taki efekt nie występuje w momencie wpisania do wyszukiwarki Google samych pojedynczych słów centrum i ja.
Powódki wyjaśniły, że nie wysuwają roszczeń do używania przez kogokolwiek osobno słów centrum i ja, gdyż są to słowa powszechnie używane i nikt nie może zastrzec ich do wyłącznego używania. Powódki rościły jedynie prawo do łącznego stosowania słów centrum i ja, bowiem połączenie tych słów w firmę Centrum-Ja jest fantazyjne i takie wyrażenie nic nie oznacza w powszechnym języku.
Według statystyk z konta Google AdWords jakie przytoczył pozwany wynikało, że łącznie na to hasło „centrum ja” miał:
- 2 596 wyświetleń,
- 45 kliknięć,
gdzie wszystkie reklamy w Google AdWords wygenerowały:
- 22 085 211 wyświetleń,
- 59 424 kliknięć.
Korzystał z zestawu słów kluczowych obejmujących jednocześnie około 200 słów w reklamowaniu swojej działalności i kampanią zajmowała się osoba zaangażowana przez niego.
Sprawa była rozpatrywana trzykrotnie. W pierwszej instancji Sąd Okręgowy w Warszawie odrzucił powództwo. W drugiej instancji Sąd Apelacyjny w Warszawie przekazał do ponownego rozpoznania sprawę do Sądu Okręgowego w Warszawie.
W ocenie sądu popełniono czyn nieuczciwej konkurencji polegający na bezprawnej i sprzecznej z dobrymi obyczajami reklamie, który zakwalifikowano jednocześnie jako naruszenie prawa do firmy i spowodowało to co najmniej zagrożenie interesów powódek.
Oprócz kary 10 000 zł zasądzonej na wskazany cel społeczny związany ze wspieraniem kultury polskiej lub ochroną dziedzictwa narodowego pozwany zapłacił jeszcze 5 717 zł kosztów procesu.
Orzeczenie Sądu Okręgowego w Warszawie XX GC 777/09
Tutaj znajduje się wcześniejsze orzeczenie Sądu Apelacyjnego w tej sprawie i z niego wiadomo o jakie słowa kluczowe i firmy chodzi.
Jak to jest obecnie z karaniem za korzystanie z cudzych słów kluczowych w AdWords?
Zapisz się do newslettera wypełniając pola poniżej. Będziesz na bieżąco ze wszystkimi wydarzeniami związanymi z Silesia SEM i informacjami o marketingu internetowym w sieci. Nie spamujemy.
Zostanie wysłany do Ciebie e-mail potwierdzający: przeczytaj zawarte w nim instrukcje, aby potwierdzić subskrypcję.
Czy nazwa „centrum ja” o którą był spór jest nazwą zastrzeżoną? Bo jeżeli nie, to nie bardzo rozumiem dlaczego zapadł wyrok skazujący…
Posługiwał się tymi słowami w reklamie, czy używał do konstruowania reklamy?
Bo wydaje się, że tylko używał ich jako słów kluczowych przy, których dana reklama ma się wyświetlać.
Nawet jak nazwa firmy jest zastrzeżona słownie i graficznie to wynik jest trochę dziwny. Trybunał dopuszcza Sąd nie 🙂
W uzasadnieniu brak logiki.
Google to słup z ogłoszeniami tylko z możliwością lepszego określenia odbiorców reklamy. Teraz sąd dał do zrozumienia, że ten słup należy tylko do tej firmy.
Co jeśli reklama będzie wyświetlana np. na telefonach w momencie przechodzenia koło sklepu. Czyli przy każdej stacji Lotosu, BP wykupi reklamę. Sąd zakaże jej wyświetlania po przy Lotosie można wyświetlać reklamę tylko tej firmy bo inaczej zabieramy klientów i ich renomę.
Sąd jasno określi co było przewiną – „W ocenie sądu popełniono czyn nieuczciwej konkurencji polegający na bezprawnej i sprzecznej z dobrymi obyczajami reklamie, który zakwalifikowano jednocześnie jako naruszenie prawa do firmy i spowodowało to co najmniej zagrożenie interesów powódek.”
Nie ma znaczenia w tym przypadku, czy słowa kluczowe były zastrzeżone czy nie. W/w czyn polegał na tym, że jedna firma wykorzystywała nazwę innej do napędzenia sobie klientów, wprowadzając ich także w błąd co do rzeczywistego adresu i podmiotu na który kieruje link.
Mówiąc prościej, wyobraźcie sobie, że Coca-Cola wyświetla reklamy na hasło Pepsi-Cola i kieruje na własną stronę.
Co za bzdura, na jakiej podstawie tak ogólne frazy mają być zastrzeżone dla tej firmy? Nie rozumiem też stwierdzenia w tytule „cudze słowa kluczowe” – co to ma znaczyć? A jakie nie są cudze? Chodzi o frazy związane z brandem konkurencji ale jeżeli jest to brand to czemu nie zastrzeżony.
Trochę to dziwne, jeżeli wyrok jest za wyświetlanie się na frazę. W takim wypadku trzeba by koniecznie wykluczać wszelkie możliwe nazwy własne konkurencji, bo Google może je samemu sobie „wymyślić” przy szerokim dopasowaniu (ba, często nawet je proponuje w Planerze). Tyle, że tutaj sprawa jest bardziej jasna, bo było użyte dokładnie to słowo, a nie przybliżone.
Ale wszystkie firmy pożyczkowe reklamują się na inny brand. Np Provident reklamuje się na Vivus’a ,a Vivus na Provident’a itd
Z tego uzasadnienia nie wynika jasno, jaka była treść linka, który pojawiał się w wynikach wyszukiwania oraz metoda tworzenia reklam. Jeśli podczas konfiguracji wybrano metodę reklam dynamicznych, powódki powinny pozwać Google. Zresztą pozwany też mógłby to zrobić, bo Google naraziło jego firmę na utratę dobrego imienia. Sąd nie wie, nad czym sądzi.
Niedługo będzie trzeba chyba całkowicie zrezygnować z używania nazw w treści swoich wpisów na blogu. Bo jeszcze obca firma wyleci z wyszukiwania w google (przez np. używanie black seo), a my pisząc o niej wejdziemy na pierwszą pozycję. Wtedy okaże się, że zostaniemy pozwani i w ogóle nie powinniśmy używać tych nazw na swoim blogu/stronie. Tylko co wtedy – usuwać wpisy?
Po przeczytaniu tego wyroku nasuwa mi się jedno pytanie czy nikt tutaj nie powołał biegłego specjalisty z zakresu SEM? Przecież to jest śmiechu warte.
Podejdę do sprawy z trochę innej perspektywy. Panie powódki finansowo wyszłyby korzystniej gdyby przebiły nieuczciwą konkurencję swoją kampanią AdWords na brand…Czy od razu trza płacić prawnikom? Wystarczy SEMita z podstawami
Chodzi zapewne o to, że aby reklama w Google AdWords wyświetlała się na „centrum ja” musiała zostać świadomie tak skonfigurowana. Skoro były to dwie firmy konkurujące o tych samych klientów – sąd uznał iż zostało to zrobione celowo. Moim zdaniem wyrok był poprawny. Gdyż było to w skrócie „podkradanie w ostatnim momence klientów, którzy już samodzielnie wyszukiwali www firmy Centrum Ja”. A czy zrobił to informatyk, czy właściciel – wina spadła na właściciela, co było jedynym możliwym, sensownym wyrokiem. Gdyby ta sprawa nie została rozwiązana jak została, byłoby to co najmniej niedopatrzenie ze strony sądu.
Panie Arturze szukam daty publikacji tego artykułu, ale nie mogę znaleźć. Chodzi o to, że wyrok, który jest w tutaj omawiany, został wydany w 2010 r. Do tego czasu sądy nie tylko w Polsce, ale i w Europie miały problem jak interpretować posługiwanie się cudzym znakiem towarowym, czy nazwą przedsiębiorstwa w reklamach AdWords.
Tymczasem w 2010 i 2011 r. zapadło kilka przełomowych orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości UE. Uznano w nich, że samo użycie cudzej nazwy czy znaku towarowego w takich reklamach samo w sobie nie jest naruszeniem prawa. Należy za to ocenić, czy poprzez takie zachowanie potencjalny konsument zostanie wprowadzony w błąd.
Czyli wszystko zależy od tego jak prezentuje się sama reklama. Jeżeli jest tak zredagowana, że sugeruje związki reklamodawcy z właścicielem praw do znaku towarowego będziemy mogli mówić o naruszeniu prawa. W przeciwnym wypadku takie zachowanie cytując Trybunał „jest co do zasady elementem zdrowej i uczciwej konkurencji”.
Gdyby ktoś chciał więcej na ten temat poczytać, to opisałem wszystko w tym artykule: http://znakitowarowe-blog.pl/uzywac-znaku-towarowego-konkurenta-reklamie-google-adwords/
Pozdrawiam