Ten artykuł to zachęta do dyskusji nad zwyczajem i kulturą linkowania w naszej przestrzeni internetu. W krótkim okresie czasu spotkałem się z kilkoma sytuacjami, w których zauważyłem, że w pewnych miejscach w dobrym zwyczaju jest umieścić link, natomiast gdzie indziej stanowi to problem.
Nie mówię, że są ku temu przeszkody techniczne, natomiast wyraźnie brak wypracowanych zwyczajów w tym zakresie. Na początek przypomnę stanowisko Google w tej sprawie.
W niedawnym wywiadzie przeprowadzonym przez Erica Enge, na temat legalności linków Matt Cutts odpowiedział, ze najpierw należy myśleć o dobrej stronie internetowej i ciekawym contencie, a dopiero później ona przyciągnie sama linki. Z tej wypowiedzi, najbardziej mnie interesuje fragment o linkach umieszczanych przez dziennikarzy i autorów na portalach prasowych i blogach internetowych. Jeśli link został w takim miejscu zamieszczony przez dziennikarza samoistnie, ponieważ uznał, że strona, do której chce odesłać jest wartościowa to jest to naturalne i pożądane. Na zachodnich portalach, został wypracowany trend, w których artykuły publikowane w mediach, a pisane są na podstawie innego źródła lub traktują o jakiejś nowości, ale ktoś opisał to jako pierwszy to umieszczają link do tego źródła lub pierwotnego tekstu. Zawsze jest to link follow (w portalach, które ja czytam).
Świetnym przykładem działania tej zasady jest tutaj publikacja Danny’ego Sullivan pt: FAQ: All About The New Google „Hummingbird” Algorithm, który jako pierwszy opisał wprowadzenie nowego algorytmu w Google. W wyniku bycia źródłem, otrzymał wiele naturalnych linków prowadzących do tego artykułu. Linki liczną się w tysiącach, każdy może to sobie sprawdzić w MajesticSEO czy Ahrefs. O tym właśnie mówi Matt. Treść, która sama przyciąga linki.
Na naszym podwórku już tak dobrze nie jest. Niedawno czytałem artykuł Przemysław Pająka pt: Onet do swoich pracowników: nie linkujemy do Spider’s Web i AntyWeb , który ubolewał nad tym, że duże polskie portale wcale nie mają takich dobrych zwyczajów wypracowanych. No chyba, że się jest pracownikiem Onetu i się robi to samemu dla siebie. Osobiście podoba mi się taki zwyczaj w Spider’s Web i na Antywebie, ponieważ doceniają oni wartościową treść i potrafią dać naturalnego, dobrego linka do tej treści.
Ostatnio spotkał mnie ten przywilej dwukrotnie, gdzie do Antywebu, jeden z czytelników podrzucił link do artykułu: Porównywarka cen Zakupy Google jest już w Polsce i na tej podstawie opracował swój własny artykuł, czego wkrótce można się spodziewać, bo Zbliżają się święta, to chyba najlepsza pora na premierę Google Zakupy w Polsce.
Drugi przykład pochodzi ze Spider’s Web i dotyczy tematu Pingwina. O tym że dostanę taki link, dowiedziałem się od autora. Docenił źródła w tym temacie i w swoim artykule je wymienił. Powiedzmy sobie szczerze, te portale nie są horyzontalne, korzysta z nich specyficzna grupa ludzi, dla których idea działania internetu jest oczywista i wiedzą do czego służą linki.
Niestety nie wszędzie jest tak łatwo o linki. Czasem wystarczy się przypomnieć dziennikarzowi, który chciał od nas otrzymać jakąś wypowiedź. Wtedy duże gazety internetowe są w stanie takiego linka umieści.
W niektórych portalach, takich jak Gazeta.pl link jest follow, natomiast w Dzienniku Gazeta Prawna, system CMS jest tak skonstruowany, że nawet jeśli uda nam się pozyskać linka, to będzie on nofollow. Wtedy wygląda to co najmniej dziwnie, gdy dziennikarz w portalu wspiera się źródłem i wypowiedzią eksperta, a link prowadzący do źródła jest nofollow. Z punktu widzenia Google, wyszukiwarka otrzymuje sygnał, że strona, która umieściła linka, nie ufa tej, do której ten link nie prowadzi.
Zapisz się do newslettera wypełniając pola poniżej. Będziesz na bieżąco ze wszystkimi wydarzeniami związanymi z Silesia SEM i informacjami o marketingu internetowym w sieci. Nie spamujemy.
Zostanie wysłany do Ciebie e-mail potwierdzający: przeczytaj zawarte w nim instrukcje, aby potwierdzić subskrypcję.
No niestety tak to wygląda. Google zakłada zdecydowanie inny poziom wiedzy wśród użytkowników, niż to realnie ma miejsce. Znam masę webmasterów i blogerów, którzy posiadają strony z konkretnym ruchem, dobrym contentem, ale nie mają pojęcia o różnicy między linkami dofollow i nofollow, czy też w ogóle o wpływie linków na pozycjonowanie.
Jedni publikują linki dofollow, bo takie są domyślne w CMS i w ogóle by im nie przyszło do głowy, aby w takim WordPressie wchodzić w edycję HTML i dodawać rel=”nofollow”. Drudzy coś tam słyszeli, że lepiej nie dawać linków normalnych, bo na pewno im to obniży pozycję (nie biorą pod uwagę jakości strony pod docelowym URL). W związku z tym na wszystko dają nofollow i wysyłają mylące sygnały Google’owi.
Majstry w Google powinny wymyślić taką formułę, która działałaby bez względu na poziom wiedzy technicznej u osób publikujących treści…
jak się nie mylę forbs.com jest dogadamy z Google że od nich mimo że czasem z Arta jest link do follow, to tam w Googlach jest traktowany jako nofollow. Taka ciekawostka po szkoleniu w USA w Californi.
Darek, chodzi o to, że ich domenka musiała już się pojawiać przy okazji np. jakiś alertów, więc domyslnie wiedzą w Google, jak takei linki traktować 🙂
Przed wstawieniem odnośnika patrzę zawsze na „nową witrynę docelową”. Normalnie u mnie idzie zawsze dofollow – także i do tego bloga, którego autor pisze o mnie często i z wpisów linkuje do mnie nofollow 🙂 Nofollow daję do PiO i innych stron, które w moim odczuciu łamią Wskazówki – bo np. sprzedają linki.
Nie kieruję się przy dawaniu odnośników osobistymi uprzedzeniami – to dobre dla dzieci, nie dla dorosłych osób.
Fajnie, że poruszyłeś temat 🙂
Szymon Slowik -> chyba chodzi Ci o nofollow, a nie o external. Tylko rel=”nofollow” służy do informowania Google, że temu linkowi nie ufamy. Rel=”external” oznacza jedynie, że to link do strony zewnętrznej. Chyba, że czegoś nie wiem 😉
Taki kraj. Zamiast cieszyć się z cudzych sukcesów, cieszymy cudzych porażek. Prawie 200 lat okupacji zrobiło swoje.
Całe szczęście cała ta dyskusja pozwala zostawić link, tak więc dzięki za taką możliwość 😉
Znam kilka przykładów, kiedy poczytny blog na jakimś darmowym hostingu, założony przez nastolatka który ma kupę znajomych … jak to mówi Matt … sam się pozycjonuje:)
Niestety to pokazuje, jak bardzo przepisy nie nadążają za realiami. Oczywiście można się wymigiwać mówiąc, że to reklama, ale źródło to źródło i nie owijajmy kota w bawełne, niektóre portale po prostu mają wytyczne, że mają nie linkować choćby to były wartościowe miejsca. Unikanie linkowania spamu bym zrozumiał i nawet poparł, ale tak wartościowe miejsca?
Zawsze jest możliwość podania tylko danych źródła, jednak dziennikarze wiedzą, że bardziej wartościowe i prostsze dla czytelników będzie gdy dadzą im możliwość zapoznania się z informacją (z której korzystają czy rozpowszechniają) poprzez jedno kliknięcie. Od dłuższego czasu głośno jest o tym, jak internauci są leniwi, dlatego redaktorzy stron internetowych starają się dać łatwość i szybkość zapoznania się z interesującymi odbiorców sprawami.
Allegro linkuje do ceneo a ceneo do allegro i mają się dobrze. Są równi i równiejsi.
Wszystko pięknie świetnie, naprawdę! Tak ładnie się mówi o „organic linkach” i „hiqh quality content”. Wszystkie poradniki śpiewają – nie bądź głupek! Nie idź w zautomatyzowane pozyskiwanie linków i treść niskiej jakości. Stawiaj na jakość, buduj stronę trzy lata a naturalne linki, tony użytkowników i miliony kolumbijskich pessos same spłyną do Ciebie.
W teorii brzmi jak SEO-eden, ale w rzeczywistości jest utopijne. Jak Jurek z JURPOL sp. z o.o. ma na kampanie SEO&SEM 3 stówki bo nie wyjeździł w tym miesiącu całego przydziału paliwa to co go będzie interesowało pierdzenie o naturalnych linkach i treści najwyższej jakości. Ma być dużo, szybko, tanio. Czyli walimy 10 tysięcy linków w weekend i bajabongo.
Nie wiem jak na Zachodzie, ale w polskich realiach kultura umieszczania linków ma się dalekoooo od ideału 😉
Pewna ilość linków nofollow tez musi być żeby była lepsza dywersyfikacja 🙂
Tylko jak stworzyc dobra strone dla klienta ktory zajmuje sie hydraulika i nie chce aby strona miala wiecej niz 5 stron z kilkoma zdaniami kazda…
Z punktu widzenia Google, wyszukiwarka otrzymuje sygnał, że strona, która umieściła linka, nie ufa tej, do której ten link nie prowadzi.
Ehh gdybyśmy wiedzieli jaki punkt widzenia ma Google 🙂
Ja pisząc artykuł w oparciu o dane źródło daje dofollow. Tak samo w przypadku linkowania do przydatnych dla odwiedzających zasobów.
„Z punktu widzenia Google, wyszukiwarka otrzymuje sygnał, że strona, która umieściła linka, nie ufa tej, do której ten link nie prowadzi.” Powinno być raczej, „… do której ten link prowadzi.”
U nas jest takie eldorado i faktycznie jak czytałem o „Onet do swoich pracowników” To smutno mi się zrobiło:) Na każdym kroku takie negatywne zachowania:) Daleka droga przed polskim internetem:)
Kultura linkowania równa kulturze z którą spotykamy się na codzień czyli po prostu brak kultury 😉
Z linkami naturalnymi jest jak z pięknymi kobietami- jest ich mało, a jak się przytrafią to trzeba cenić bo to znaczy, że jest się wartościowym.
Arturze linkowanie jest dobrą i powszechną praktyką – stosujmy ją. Problem może leżeć w technice edytowania tekstu. Jeśli mamy możliwość automatycznego linkowania, to idzie łatwo. Jeśli redakcja ma system oparty tylko na czystym edytorze tekstu, to w takiej sytuacji trudno jest „z palca” wpisywać długi adres odnośnika do cytowanego artykułu, który w treści rozprasza uwagę czytelnika. Zaś podanie linku w publikacji wcale nie jest reklamą – to rozwinięcie źródła informacji i na tym polega siła Internetu (sieć). Informacja ma się „rozprzestrzeniać” co należy rozumieć pod postacią łatwego dostępu, dotarcia do źródła. Stosujmy więc linkowanie nie ważne czy folloow czy nie. Brux z 5051.us